Dopiero teraz miałem chwilę, żeby przeczytać odpowiedź, na mojego posta. Nie przekonują mnie tłumaczenia Wydziału Inwestycji, które świadczą o dośc niefrasobliwym podejściu do tematu infrastruktury rowerowej.
Ad.1. Sposób nawiązania do otoczenia nie może być usprawiedliwieniem bezsensownego prowadzenia drogi dla rowerów zygzakami na przemian po obu stronach jezdni i to bez żadnych łuków poziomych. Takich rzeczy po prostu nie robi się, chyba, że ich autor chce sobie zakpić z rowerzystów. Jak Wydział Inwestycji i projektant tego nie wiedzą, to może raczą poczytać sobie lekturę dotyczącą zasad projektowania infrastruktury rowerowej, zanim coś zaprojektują?
Ad.2. To, że ścieżka ma służyć rekrecji, to nie oznacza, że automatycznie może mieć charakter sadystyczno-masochistyczny. Nie na tym polega rekreacja.
Ad.3. Nie rozumiem o co chodzi z tym wysokim krawężnikiem dla bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów. Nie chodziło mi o wysoki krawężnik tam, gdzie ma być wysoki, ale o to, że zaprojektowano wysoki tam, gdzie ma mieć nie więcej niż 1 cm, co czarno na białym zostało przedstawione na rysunkach szczegółowych przekroju ulicy. Jeżeli istnieje obawa, że samochody będą wjeżdżać na chodnik, to załatwia się to inaczej, niż wysokim krawężnikiem i rynsztokiem przy krawężniku.
Ad.4. Dziwi mnie, ta podręcznikowa informacja o sensie istnienia rynsztoku, która w rzeczywistości niczego nie wyjaśnia. Po prostu w miejscu, gdzie jest przejazd dla rowerzystów rynsztok powinien być przykryty tak, aby sumaryczne różnice wysokości między chodnikiem a jezdnią nie przekraczały 1 cm, a tego Wydział Inwestycji i projektant nie dopilnowali.
Ad.5. Jeżeli faktycznie czegoś nie doczytałem i są tam "przejścia wyniesione", to nieco poprawia wizerunek projektu, ale nadal nie tłumaczy mankamentów.
Ad.6. Nawierzchnia brukowa nigdy nie była, nie jest i nie będzie nawierzchnią równorzędną, a powodu dużego oporu jazdy, wibracji i innych parametrów gorszych od nawierzchni asfaltowej. Tylko dyletant może twierdzić, że nawierzchnia brukowa jest równorzędna, a dyletantów nie powinno zatrudniać się w Wydziale Inwestycji i przy zlecaniu projektów. Prezydent Uszok zobowiązał się wobec rowerzystów, że nie będzie ich więcej męczył tą kostką. Czy ta kostka, to jakaś piąta kolumna wobec Prezydenta?
Ostatnio byłem w Krakowie i z zazdrością obserwowałem wielokilometrowe ścieżki rowerowe z asfaltu, tylko sporadycznie poprzetykane starymi fragmentami chodnika z innych materiałów. I nie widziałem ani jednego zakrętu bez wyprofilowanego łuku poziomego. Jak się chce, to się da, a w Krakowie ścieżki rowerowe też zostały zaprojektowana w nawiązaniu do istniejących warunków terenowych oraz własnościowych, ale projektanci nie hołdują tam zasadzie, że najpierw musi być miejsce na wielkie parkowisko dla samochodów, a rowerzyści muszą zadowolić ochłapami i przemykać chyłkiem zygzakami.
Zgodnie z zasadami projektowania infrastruktury rowerwej, nie projektuje się oddzielnych dróg dla rowerów tam, gdzie można spokojnie jechać jezdnią bocznej uliczki. Tutaj Wydział Inwestycji i projektant nie mogli się zdecydować, co właściwie projektują i wyszła bzdura. Najwyższy czas przyznać się do błędu, wycofać się z tej miernoty i nie wyrzucać pieniędzy w błoto, przepraszam - w nieudolny slalom z betonowej kostki.