Nie zgadzam się z powyższym artykułem.
Za czystą demagogię populistyczną uważam akapit:
"Pytanie więc, po co miastu ta droga, pozostaje otwarte. Na pewno nie zostanie zbudowana z myślą o działkowcach, spacerowiczach i mieszkańcach tej okolicy."
Miasto, zupełnie niepotrzebnie nie ma odwagi wyznać, że między AWF i ulicą Barbary znajdują się zapomniane nieużytki, kompromitujące teraz obraz Katowic u przejeżdżających autostradą A4, a których zagospodarowanie byłoby bardzo skutecznym elementem promocji Katowic.
To zagospodarowanie mogłoby wyglądać na przykład tak:
http://mapserver.um.kato...kjarc/open.jsf?view=7016Co do samych ogródków działkowych, to przecież mogą tam egzystować bez żadnej przeszkody ze strony nowej drogi zanim nadejdzie ich naturalny kres, wyznaczony nieuniknionym rozwojem miasta - istotne tylko, by w takim przypadku działkowcy byli o tym powiadomieni wiele lat wcześniej, by stosownie do tego ograniczali w nich własne zaangażowanie.
Jest rzeczą naturalną, że z postępem czasu zdrowe miasto musi się rozwijać i rosnąć, bo po prostu w takim kierunku jak dotąd ewoluuje cywilizacja ludzka.
Gdyby miało być inaczej, to "obrońcy drzew", bardzo zadufani w sobie, w cholewach z których by wyzierała, a jakże, ekologiczna słoma, jeszcze dzisiaj popijaliby gorzałkę w karczmie pośród błota na środku zapyziałej wsi Katowice, a nie zapluwaliby się w protestach w stolicy regionu rozwijającej się w normalnym rytmie świata.
W wielu przypadkach "obrońcy drzew", ze szlachetnymi co prawda intencjami, ale też z ciasnymi umysłami, stają się hamulcowymi wszelkiego rozwoju urbanistycznego. Im nie wpada do głowy, że wraz z urbanizacją dzisiejsze miasta mają coraz lepiej urządzoną wszelką zieleń. Nawet niby barbarzyńsko wycięta, tam gdzie nie pasowała, wraz z nową urbanizacją wraca z powrotem i zwykle odnajdujemy ją w dwójnasób - wystarczy popatrzeć choćby na nasze Katowice.
A "obrońcy drzew" i w ogóle zieleni istniejącej zachowują się zawsze histerycznie jakby te drzewa, ta zieleń, były likwidowane bezpowrotnie. Nie wpada im do głowy, że ta zieleń jest jeszcze bardziej żywotna niż my - czasem trzeba wręcz z nią walczyć.
Nie widzę więc powodów, by zbyt wiele się przejmować " obrońcami drzew", jednym z pośród bardzo wielu konserwatywnych ruchów z wydumanymi problemami, hamujących naturalny rozwój, w tym przypadku jeśli nie świata to napewno miasta.
Nawet jak już będzie gotowa infrastruktura drogowa, to i tak będzie potrzeba jeszcze wielu lat, by dopiąć tam jakiekolwiek plany realizacyjne.
Myślę, że Miasto nie ugnie się przed prymitywnymi protestami.